Zupa Tom Yum
Tom Yum pochodzi z Tajlandii, jest pikantna, kwaśna, słodka i słona zarazem, aromaty łączą się jednak w jeden Tom Yumowy – niepowtarzalny i harmonijny smak, w którym wyczuć można świeżość limonki i trawy cytrynowej, kwaśność tamaryndu, słoność: sosu rybnego i słodycz specjalnego azjatyckiego cukru w bryle.
Dodatkową zaletą tej zupy jest prostota jej wykonania – zajmie to nie więcej niż pół godziny. Pomimo, że składniki wydają się skomplikowane można je zdobyć np. przez internet (będę opisywała też sumienie miejsca, w których kupić można różne dziwactwa)
Przepis jest na duży gar, ponieważ mimo wszelkich starań nie umiem gotować mało -a moje próby kończą się tym, że gotuję w 2 małych garnkach.
Zaczynamy, poniżej w całej swojej okazałości zupa tajska Tom Yum.
Składniki zupa Tom Yum:
1 duża cebula
zupa Tom Yum przepis:
Smażymć czosnek z chilli (drobno posiekane) na oleju przez 3 minuty, dodać cebulę, imbir i galangę – smażyć do zmięknięcia cebuli, dodać łyżkę tamaryndowca i zmaltretowaną trawę cytrynową (maltretujemy tylko tyle, żeby wydobyć aromat – nie ma sensu całkowicie jej kruszyć, ponieważ po ugotowaniu trzeba ją wyłowić – łatwiej wyławia się w całości). Smażymy dzielnie dalej, dodajemy listki limonki i dodajemy 3 solidne łyżki pasty tom yum. Następnie dorzucamy kawałki kurczaka i chwilę obsmażamy. Później dolewam wody – mniej więcej do połowy dużego! garnka, dorzucam pieczarki i opcjonalnie tajską oberżynę (pokrojoną na kawałki wielkości pieczarek). Gotuję to około 10 minut, smakując i dodając do smaku pasty tom yum, sosu rybnego, cukru i soku z limonki – wszytko musi grać – zupa Tom Yum ma być intensywna i mieć DUŻO SMAKU!
Dorzucam odmrożone krewetki i w tym samym czasie wlewam mleko kokosowe – całą puszkę – najlepiej, żeby było gęste. Gotuję 2 minuty – do momentu zaróżowienia się krewetek.
Następnie posypuję obficie kiełkami i kolendrą.
W osobnym garnku zaparzam cieniutki makaron sojowy lub ryżowy.
Zupa tom yum można zostać udekorowana plasterkami chilli, kolendrą i ⅙ limonki.
Jedząc spocicie się niemiłosiernie, ale warto. Zupę tę gotuję co najmniej raz w tygodniu bo już nie tylko ja jestem od niej uzależniona!
Pingback: Tajska zupa z mlekiem kokosowym, kurczakiem i trawą cytrynową()