Mamma Marietta
Mamma Marietta
Niebo jest na Ziemi, a dokładnie przy Wołoskiej 74A. Na parterze szarej kamienicy mieści się mała, niepozorna knajpka z miejscem dla około 30 osób – wliczając w to ogródek przed restauracją. Właścicielem i szefem kuchni jest bardzo sympatyczny Sycylijczyk Andrea Scarantino. Restauracja urządzona jest prosto i skromnie, na wzór Sycylijskiej knajpy prowadzonej niegdyś przez mamę właściciela, która miała na imię Marietta. O tym cudownym miejscu powiedziała mi koleżanka, szczęściara mieszkająca nieopodal Mammy Marietty. Byłam tam już trzeci raz – na pewno nie ostatni, tym razem z trojgiem przyjaciół – można się powymieniać jedzeniem! Atmosfera jest niespieszna, chociaż ludzi tłum.
Zamówiliśmy przystawki: focaccia (13 zł) – idealna, chrupiąca z aromatycznym pesto, delikatny, gęsty i zarazem wyrazisty krem pomidorowy (15 zł) z grzankami bardzo nam smakował, a bruschetta z mozzarellą z bawolego mleka, bazylią i pomidorkami skąpana w sosie balsamicznym (17 zł) cudownie nastroiła nas do zamawiania dań głównych.
Dania główne: Gnocchi del Montanaro (33 zł) z borowikami, karmelizowaną cebulą, szynką i śmietanowym sosem to raj dla podniebienia, gnocchi są robione ręcznie na miejscu, rozpływają się w ustach, grzyby jędrne i delikatne – wszystkie składniki najwyższej jakości, a oprócz wyśmienitych składników czuje się miłość kucharzy do gotowania.
Tagliatelle alla Pino (30 zł) z serem ricotta, pesto i migdałami to idealnie skomponowane danie, gładki sos przełamany chrupiącymi migdałami i słodkimi pomidorkami cherry a do tego wyraziście doprawiony pesto. Makaron ugotowany idealnie, był tak sprężysty, że podczas wzajemnego wyjadania sobie z talerzy (Żaba nawijała makaron bardzo łakomie) udało nam się ochlapać sosem panią siedzącą stolik obok, ale na szczęście atmosfera w Mamma Marietta jest tak relaksująca i przyjemna, że obeszło się bez afery;)
Zamówiliśmy też pizzę (30zł) z krewetkami i rukolą, oraz z czosnkowym szpinakiem i jajkiem. Obie wyborne, z chrupiącym, cienkim ciastem, i dużą ilością składników.
No i nie poprzestaliśmy – pomimo objedzenia postanowiliśmy przejść do deseru. I jak? Cudownie! Genialna, lekka jak chmurka Panna Cotta (17 zł) polana truskawkowym sosem i chrupiące ciastko na ciepło z jabłkami i migdałami (18 zł). Nawet osoba nieprzepadająca za deserami w ogóle – przepadnie dla tej Panna Cotty.
Cierpiący z przejedzenia ale szczęśliwi, wróciliśmy do domu. Mamy nowy cel – będziemy próbować aż do skutku odtworzyć tę idealną Panna Cottę i planujemy kolejną eskapadę do Mammy Marietty, tam trzeba wrócić!